"Zbóje: Rozdział VII" zaczynają się od końca, ale o to właśnie chodzi, ponieważ jedna z myśli tego nowatorskiego filmu mówi, że tam, gdzie idzie o władzę, im bardziej... Zobacz pełny opis
"Zbóje: Rozdział VII" zaczynają się od końca, ale o to właśnie chodzi, ponieważ jedna z myśli tego nowatorskiego filmu mówi, że tam, gdzie idzie o władzę, im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same. Uszczypliwe w tonie, eleganckie w konstrukcji i gorzkie w prognozach ukazują "Zbóje" czasy średniowiecza, rządy"Zbóje: Rozdział VII" zaczynają się od końca, ale o to właśnie chodzi, ponieważ jedna z myśli tego nowatorskiego filmu mówi, że tam, gdzie idzie o władzę, im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same. Uszczypliwe w tonie, eleganckie w konstrukcji i gorzkie w prognozach ukazują "Zbóje" czasy średniowiecza, rządy komunistów w latach 30- i 40-tych w Związku Radzieckim, oraz teraźniejszość w postkomunistycznej rzeczywistości wstrząsanej przez wojny domowe. Jest tu też współczesny Paryż handlarzy bronią i uciekinierów wojennych. Wszystkie trzy części filmu mówią o przemocy. W historycznych fragmentach pojawiają się ciągle ci sami aktorzy - czasem jako czyjś sen lub wspomnienie. Mówią nam, że niezależnie od obowiązującej ideologii gra o władzę, oportunizm i chęć przetrwania są podobne. Całość stanowi alegorię historii, opowiada o powracającym wciąż na nowo tym samym terrorze, raz ideologicznym, raz kryminalnym. Nic i nikt tak naprawdę się nie zmienia, te same są gesty i zachowania, zmieniają się jedynie kostiumy. To niezwykła komedia, pokazująca przemoc jaką stosują ci, co mają nad nami władzę i która da się znieść jedynie dzięki satyrycznemu ujęciu. Iosseliani pokazuje to w taki sposób, że pozostawia widzowi miejsce na śmiech, jednak jest to śmiech, który grzęźnie w gardle.