Jestem zaskoczona, że nawet udało się zmontować ciekawy horror.
Wizja demona naprawdę ok, może niektóre rzeczy do poprawienia ale pomysł i realizacja jest do zniesienia ;))
wkoncu polskie kino tworzy nowe gatunki filmowe a nie same idiotyczne filmy romantyczne
Jak na polski horror, które zwykle bywają bardzo kiepskie, to faktycznie całkiem fajny film. Jedyne do czego naprawdę się mogę przyczepić to mogli oni bardziej rozwinąć wątek, że film dzieje się w czasie PRL.
Bo może prócz początku jak przyjeżdża chłop autobusem, tej klasycznej latarki, którą główny bohater miał w walizce, oraz tej sceny jak ten mnich słucha radia, cały film równie dobrze mógłby dziać się w czasach współczesnych.
Zgadzam się w pełni: Polska ze swoją krwawą historią jest w zasadzie bezdennym workiem scenariuszy na horrory, a przez całe lata rodzime filmy z tego gatunku służyły głównie (z nielicznymi wyjątkami, takimi jak "Wilczyca" albo "Medium") do ciśnięcia zasłużonej beki. A to wyszło naprawdę zupełnie przyzwoite. Oczywiście - "Ostatnia wieczerza" szałowo odkrywcza nie jest, ale przewidywalny schemat okultystyczno-satanistycznego horroru został z nerwem odświeżony: jest fajny klimat, brud i obrzydliwość, granie na zmianę antyklerykalizmem i drapieżnym ludowym chrześcijaństwem, mrok i beznadzieja na finał. I nawet odpowiednie miejsce na przaśne poczucie humoru (rozmowa mnichów w krypcie po niby nieudanej inwokacji demona) się znalazło. Dodatkowy plus to sugestywna gra aktorska Lubaszenki - choć już aktor grający rolę główną wypadł jednak blado. Największy jak dla mnie minus to wątek brata Piotra - to jego zwodzenie Marka zupełnie się rozłaziło scenariuszowo, jakby ktoś gdzieś po drodze zgubił pomysł na fabułę. Generalnie jednak - wrażenia jak najbardziej na plus.