Mam nieodparte wrażenie że jeszcze w latach 80-tych widywałem tak piękne podejście do aktora właśnie u Lyncha. Muzyka, surrealizm, i przede wszystkim skupienie się na aktorze. dla mnie bomba :)
Podobne wrażenie odnoszę, choć nie ograniczałbym się w porównaniu tylko do Lyncha z lat 80-tych. Ponadto jest kilku innych współczesnych reżyserów, którzy robią niezłą robotę, kładąc nacisk na aktora, całą resztę spychając na nieco dalszy plan (Von Trier trochę mi tu na myśl przychodzi). Z surrealizmem można polemizować, choć niewątpliwie w formie film nawiązuje do sztuki abstrakcyjnej. Osobiście uważam, że bliżej Under the Skin do niemieckiego ekspresjonizmu, choć, jak mówiłem, to rzecz podlegająca dyskusji.
Raczej podróbka Człowieka który spadł na ziemię Roego.
http://www.filmweb.pl/film/Cz%C5%82owiek%2C+kt%C3%B3ry+spad%C5%82+na+ziemi%C4%99 -1976-30639
no nie trawię niemieckij dialektyki.... choć ichniejsze kino ZAWSZE omijam to oglądam
Jakie Lśnienie? Ten film to kawałek gówna, kompletnie o niczym. Tylko kompletny grafika może pisać peany na temat tej szmiry.
No Lśnienie to dość dalekie skojarzenie; taki powiew niepewności w tematach muzycznych. Natomiast filmu nie sposób raczej nazywać szmirą, gdyż wydaje się właśnie jej przeciwieństwem, burzącym krew masie filmwebowych krytyków przyzwyczajonym do pewnych rozwiązań.
Wśród ludzi kulturalnych domyślną opcją jest merytoryczne uzasadnienie, a obelgi pojawiają się tylko wyjątkowo.
Mógłbyś uzasadnić logiką, a nie wyzwiskami, czy u Ciebie to wyzwiska są domyślną opcją?
Wybrałem logikę, ale nie dałeś rady.
A tak na poważnie, to jest jakaś dziedzina, z którą sobie lepiej radzisz? W której nie odpowiadałbyś, że wiesz wszystko lepiej od ekspertów "bo tak"? :)
W tym filmie jest skupienie na aktorze na poziomie kamery w toalecie publicznej.
Choćby uwaga o toalecie publicznej.
Mógłbyś uzasadnić logiką, czy się boisz, że znów będziesz przyłapany na niekompetencji? :)
Wejdę między wódkę a zakąskę i podpowiem, że gustów logicznie nie tłumaczymy. Mi KOMPLETNIE nie podobał się. Połowa filmu, może więcej, ciemna i mroczna, od czasu do czasu rozjaśniona gołą Scarlett. Ciut za mało jak na Lyncha. Ścieżka dzwiękowa .... może po dopalaczach spodobałaby się, ale one only dla kamikadze, ja odpadam.
Jeśli piszemy, że aktorzy źle grają, to mówimy nie o guście, ale o aktorach.
Albo muzyka "się nie podoba", albo "jest zła", w pierwszym przypadku gust, w drugim jakość obiektywna.
Przekombinowałeś, logika piętrowa. O grze aktorskiej nic nie pisałam, poza tym, że wykorzystana została Scarlett, która zapewne tu nic do gadania nie miała. Dzwiękowo żałosne , "kompozytora" brak .
A kto mówi, że Ty? :) Czytasz czasem rozmowy, do których się włączasz, czy tak sobie losowo?
I wszystko, czego nie rozumiesz, to piętrowe i przekombinowane, czy jeszcze jakiś miernik jakości poza wrażeniem ignorantki masz? :)
Na Twój komentarz, jak widać, nie szkoda. Na sensowny szkoda, na odpowiedzi na pytania szkoda i na argumenty szkoda?