Film niesamowity, ale nie z powodu Emmy i Toma w głównych rolach, lecz z powodu Colina, który uniósł niesamowicie trudną rolę, nie przegrywając jej i nie będąc groteskowym. Dla mnie zasłużył za to na Oscara. Wiem, że zaraz większość internautów napisze w komentarzach, że jest dużo lepszych aktorów, którzy mają większe role, ale dla mnie to są wyżyny aktorstwa.