film który mówi o tym jak ważnym rusztowaniem jest miłość rodziców .. na którym jesteśmy w stanie oprzeć się w późniejszym życiu . Film prawdziwy , odzierający ze złudzeń .Ten zasiedziały smutek był w nich od początku do końca . Pamiętacie zdanie Nica ... " nie , więcej już nie wytrzymam " Niby nie mamy wojen a jednak największe toczą się za murami domów .. Jak dużo człowiek może znieść ... jak być pogodnym , normalnym człowiekiem , jeśli w dzieciństwie zamiast zabawy kolejką doświadcza się takiego okrucieństwa i psychologicznych tortur ? Braku oparcia, szacunku miłości ...za to wpieprza mu się odpowiedzialność za coś za co nigdy nie powinien być odpowiedzialny . Film dla rodziców , którzy spieprzyli życie swoim dzieciom ... dla mnie bardzo poruszający . W podobnym stylu jak ktoś nie widział Biutiful gdzie glówną role gra Javier Bardem .
kuurza stopa, ale pleciecie banały. Już sie źli rodzice nawrócą i zaczną bić w przeżarte winkiem piersi po obejrzeniu Submarino. Do Antychrysta podobny bo co, bo oba filmy kręcili Dunczycy i bo dziecko małe umarło na początku? Troche mało, no nie? Czy nie mało? No mało jednak.
Nic dodać, nic ująć. Ale wiesz co, miałem nadzieję, że "ten zasiedziały smutek", który "był w nich od początku do końca" do czegoś konstruktywnego jednak doprowadzi, zasmuciło mnie, że jednak świat, rzeczywistość, ludzkość napawa jednak smutkiem, czasami, w niektórych sytuacjach. Miałem nadzieję, że jednak coś się uda...