Niektóre sceny w których starsi państwo zachowują się jak dzieci są przeurocze i przezabawne. Ale całość drażni. Film odebrałem tak: generalnie są trzy pokolenia, pierwsze to dzieci kwiaty lat 60 które się zestarzały ale ciągle ciągną do młodości tylko że robią to w wredny, egoistyczny sposób, nie licząc się z tym że kogoś może ich zachowanie skrzywdzić. Pierwsze pokolenie wychowało drugie w taki sposób że ręce opadają (wyraźny przykład ojca i nieco matki głównego bohatera). Trzecie pokolenie to główny bohater, opiekunowie i kierowniczka, którzy starają się jak mogą działać dobrze ale są zostawieni samym sobie. Takie dzieci we mgle z praktycznie zerową asertywnością i braku przewidywaniu konsekwencji swoich czynów.
Czy warto zobaczyć na małym ekranie - można