To właśnie takie aktorstwo rozdziera serce. Niezabiegające o efekt, ani o poklask. Przedstawia najrzetelniej jak tylko potrafi sytuację człowieka w matni. Człowieka bez wyjścia. I nikt jej nie pomoże.
I nigdy.
Lecz wciąż nie skamle, nie histeryzuje, chce po prostu, by piekło w którym bierze udział (ucieka z Afganistanu przed Talibami), wreszcie się skończyło, wreszcie ustało.
By przemoc ustała.
Za dużo wymaga?