To był pierwszy aktor, za którym szalałam. Byłam oczywiście małolatą, oglądałam SeaQuest w TV i kochałam się w Lucasie Wolenczaku. Brandis był wtedy ucieleśnieniem ideału nastolatek: przystojny blondyn z pięknymi błękitnymi oczami. Widziałam wszystkie filmy, w których zagrał i które wyświetlono w TV, miałam w pokoju plakaty z jego uśmiechem, zbierałam wycinki i jego zdjęcia z gazet. Oczywiście z wiekiem moje zauroczenie nieco opadło, ale nadal oglądałam z rozrzewnieniem filmy z nim w TV. Kiedy po latach dowiedziałam się że nie żyje to płakałam tak, jakby mi zmarł ktoś z bliskich...
Pani przypadek wygląda na swego rodzaju obsesję na punkcie Panicza Brandisa. Dobrze, iż zdołał się uwolnić od tego typu stalkingu. Pozdrawiam serdecznie.
Mialam identycznie, po latach chciałam sprawdzić co u niego, w czym gra i bylam w szoku, ze tak skończył i tez sie poplakalam, bo to ktoś z mojej epoki, z dzieciństwa. Myslalam, ze zobacze go z zona, dziećmi, w jakiejś działalności a tu go juz nie ma tyle lat. Ciężko bylo sie pogodzić