Nie przypominam sobie abym w jakimkolwiek filmie ujrzał lepsze odgrywanie bezwzględnej
s u k i niż w "Locie...". Grała tam do złudzenia osobę identyczną jak moja nauczycielka od
matematyki. Brawo!
No i w "Star Trek: Stacja kosmiczna"- rola fałszywej i podłej Kai Winn, przywódczyni religijnej. Jedna z najbardziej znienawidzonych postaci serii.
Mnie przypomina moją wychowawczynię. Taka sytuacja: wymyśliła losowanie na lekcji, do odpowiedzi z matury ustnej. Losowaliśmy kolorowe kulki, kto wylosował czarną miał szczęście i nie odpowiadał (jak dla mnie głupi pomysł, jakby odpowiedź była jakimś złem, pechem). Mieliśmy szczęście i losowaliśmy zawsze czarną. Myślała, że to jakiś podstęp, kazała obkleić kulki taśmą klejącą, bo niby czarna jest oznaczona przez nas. To nic nie dało. Dalej mieliśmy szczęście. W końcu kiedy kolega wylosował czarną. Ona mówi: "Nie ma tak!". Miał losować jeszcze raz, tym razem bez czarnej. Zapytała jedną osobę, postawiła na swoim, nigdy już tego nie powtórzyła.