Magia i klimat tego filmu, biją na głowę wszystko co widziałam w życiu, duszą, tłamszą, wnikają w jądra komórek i mutują je. Tam autentycznie czuć szatana. Jest namacalny i realny jak moja ręka, która pisze te słowa i budzi najwyższą grozę. Mieszkanie na Sadowej,Patriarsze Prudy, świt za oknami szpitala psychiatrycznego, pogoń Iwana za Wolandem,restauracja w Gribojedowie, Teatr Variete sączą się narkotycznym strumieniem w moją duszę i podstępnie mi ją kradną. Kiczowate efekty specjalne, niedorobiona kukła w roli Behemota, czy niedopatrzenie realizatorów w potaci fiata 126p w jednej ze scen, nadają temu filmowi ( sztuce teatralnej ) urok tak wielki,że nie znajduję słów aby opisać mój zachwyt. ARCYDZIEŁO !!!
Jestem miło zaskoczona, że tak wielu osobom podobała się ta adaptacja. Uwielbiam tą wersję tak jak uwielbiam książkę, mam do nich ogromny sentyment. Film dostałyśmy z siostrą pod choinkę wiele, wiele lat temu i wraz z przyjaciółmi oglądaliśmy go dziesiątki razy. To przykład na to, że można tak udanie przełożyć słowo pisane na ekran (choćby i ten mniejszy telewizyjny) Nie będę się powtarzać i wychwalać aktorów, bo to cudownie oczywiste ani marudzić o słabiutkich efektach, jednak chciałam zwrócić uwagę na scenografię. Moim zdaniem nadrobiła ona braki w efektach. Do tego kapitalna muzyka i choreografia podczas balu i zupełnie człowiek zapomina o drobnych niedoskonałościach.
W tej ekranizacji liczy się: aktorstwo + muzyka, scenografia i jakieś tam efekty dla mnie się tu właściwie nie liczą. Najlepsze jest w ogóle pierwsze 40 min. pierwszego odcinka, kiedy jest gadka w parku między Wolandem, Bezdomnym i Berliozem, a potem jak Piłat rozmawia z Jeszuą, to jest geniusz ;)
Kurde, byłem tu już.
Zwróćcie uwagę na scenę z Fridą. Mi flaki pruje. Za każdym razem, genialna gra, wspaniała muzyka, majstersztyk. Pozostałe ekranizacje są słabsze. Hej!
Kurde jak ten czas leci. Polecam przesłuchac rozmowe Piłata i Mateusza Lewity na końcu-- mnie rozdarł okrzyk Mateusza
--Kto to uczynił?????